Barbara : „Tutaj nie można być szczęśliwym”
Niemcy już wielokrotnie przepracowali na ekranie temat
komunistycznej przeszłości. Po rewelacyjnym, utrzymanym w komediowej konwencji,
„Good Bye, Lenin!” Beckera i wstrząsająco mocnym „Życiu na podsłuchu” von Donnersmarcka
przyszła kolej na bardziej kameralną (aczkolwiek już docenioną, między innymi
Srebrnym Niedźwiedziem na Berlinale) „Barbarę” w reżyserii Christiana Petzolda.
Osobisty dramat został tutaj wpisany w szerszy, historyczny kontekst.
Historia Barbary daje możliwość przyjrzenia się z bliska
chorobom toczącym niemieckie społeczeństwo tamtych lat. Nieufność,
podejrzliwość, oziębłość, a przy tym nieludzkość. Film nie stanowi jednak tylko
rozliczenia z przeszłością, wręcz przeciwnie, historia zdaje się być jedynie
pretekstem do pokazania osobistego dramatu jednostki w totalitarnym systemie
lub, szerzej, jednostki zniewolonej. Obraz ukazuje uniwersalne wartości,
problemy, uczucia, odruchy: miłość, gniew, pożądanie, zdradę, poświęcenie,
oddanie. Widać to doskonale, gdy na ekranie pojawia się Stella - uciekinierka z
obozu pracy. Lekarka traktuje ją nie tylko jako pacjentkę, staje się dla niej
kimś znacznie więcej – córką. Barbara dzięki niej i Andre odkrywa, że mogłaby
się czuć szczęśliwa nawet po niewłaściwej stronie muru, nawet nie będąc wolną.
Na szczęście Petzold zgrabnie unika czarno-białego podziału
postaci. Andre, który donosi na Barbarę wcale nie chce tego robić, chociaż
musi. Miejscowy oficer Stasi nie jest bezwzględnym potworem, posiada uczucia,
którymi obdarowuje umierającą na raka żonę. Barbarą (w tej roli genialna muza
Petzolda – to ich piąty wspólny film – Nina Hoss) targają wątpliwości i
sprzeczne uczucia.
Petzold stworzył interesującą opowieść o kobiecie, która stając
na rozdrożu, odważnie podejmuje słuszne decyzje i buduje swoje życie od nowa,
ucząc się na nowo kochać, ufać, być. Przy tym nie pozwala się odczłowieczyć,
stając się tym samym cichą bohaterką tamtych czasów.
Z serdecznymi, świątecznymi pozdrowieniami
Amandine
WESOŁYCH! I idę piec pierniki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz