środa, 28 listopada 2012

Burtonizm cz.2


Obiecana część druga (i zarazem przedostatnia) burtonowskiego cyklu. Nie zdradzę Wam jeszcze o czym piszę w części trzeciej. Niech to będzie niespodzianka. Enjoy!


Masz osiemnaście lat. Jesteś już dorosły, ale twoje wybory życiowe się nie zmieniły. Nadal prowadzą cię tą samą ścieżką – ścieżką filmu. Przez te wszystkie lata pozostałeś wierny dziecięcej, burtonowskiej wizji świata. Niestrudzenie hołdujesz zasadzie: „Na wszystkie filmy Burtona, bez względu na recenzje, wybieram się zaraz po premierze”. Jest 2004 rok, do kin trafiła właśnie „Duża ryba”. Udaje ci się zdobyć bilet na pokaz premierowy. Niemal biegniesz wieczorem do kina. Oczekujesz wiele, a jednocześnie boisz się oczekiwać. Boisz się rozczarowania. Wyświetlają film. Zatracasz się w opowieści. Nie zauważasz, że kino powoli, człowiek po człowieku pustoszeje. Zapalają światła, budzisz się z transu. Ta historia kompletnie cię zaczarowała i obezwładniła. Nie sądziłeś, że Burton bez Deppa będzie jeszcze lepszy, lepszy niż wszystko, co do tej pory oglądałeś. Całkowicie i bez zastrzeżeń kupiłeś idylliczną opowieść o surrealistycznym życiu starego ojca, wsłuchałeś się w niesamowicie brzmiące, barwne historie o cyrku, wiedźmie, olbrzymie, prawdziwej miłości, przygodach, wzlotach, upadkach, rodzinie, śmierci, życiu. Zapragnąłeś w nie uwierzyć. Może nawet uwierzyłeś. Po raz kolejny za sprawą filmu przeniosłeś się do innego świata i żyłeś w nim. Za krótko. Uwielbiasz takie filmy, gdzie nie musisz myśleć o scenografii, grze aktorskiej, muzyce. Kiedy to wszystko staje tylko tłem dla świetnie opowiedzianej historii. Dajesz się porwać i myślisz, że to prawda, rzeczywistość. Po powrocie do domu czekasz aż Edward Bloom zapuka do twoich drzwi i opowie ci kolejną historię. Niesamowitą, a może jednak niesamowicie prawdziwą historię swojego życia.



Do przeczytania wkrótce
Amandine
P.S. Fani Burtona łączcie się! 

1 komentarz:

  1. "Big Fish" to rzeczywiście rewelacja, ale ja jednak w stosunku do Burtona jestem znacznie bardziej krytyczna ;)

    OdpowiedzUsuń